sobota, 6 grudnia 2014

Czy to już napastowanie?

Zdarza się nam zapominać, zwłaszcza w dużych, klinicznych szpitalach, że pacjent to człowiek. Staje się on jednostką chorobową, ciekawym przypadkiem, trudną diagnozą, żywym manekinem. Przez to często przekraczamy granice intymności chorego, które mogą nawet zaważyć na jego psychice, a których my nie dostrzegamy.

Moje koleżanki wspominały ostatnio zajęcia z ginekologii, gdzie to pacjentka z ciekawą przypadłością była badana przez lekarza, za którym stał tłum studentów, wpatrujących się w skupieniu w jej krocze. Po krótkim wyjaśnieniu stanu chorej, pan doktor zaproponował, aby każdy sam, dosłownie na własną rękę sprawdził, czy faktycznie jest tak jak mówi. Przecież to czysty absurd! Wiem, że wszystko to w celu edukacji przyszłych pokoleń medycyny, ale w tej chwili, dla tej biednej, przestraszonej, skołowanej kobiety nie miało to najmniejszego znaczenia, a to dlatego, że między jej nogami stała kolejka dwudziestokilkuletnich uczniów, a ona sama bała się odezwać.

Drodzy medycy! Pacjent też człowiek. Leczmy ludzi, a nie jednostki chorobowe. Tylko my mamy na to wpływ. Dbajmy o komfort psychiczny chorych, o którym każdy dużo i pięknie mówi w pracach naukowych, a niewiele z tego jest wprowadzane w życie. Szanujmy godność i intymność osób, które przecież całkowicie nam ufają.


Ciekawostka na zakończenie:
Proces powstawania i dojrzewania gamet żeńskich - komórek jajowych, nosi nazwę oogenezy i rozpoczyna się już w 6 miesiącu życia płodowego każdej dziewczynki. 

8 komentarzy:

  1. Później dziwić się, dlaczego ludzie boją się szpitali i lekarzy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry blog. Jestem również pielęgniarką z kilku letnim stażem pracy i też na pewne rzeczy nie zwracałam uwagi dopóki nie zostałam sama pacjentem. Niestety najbardziej przeraża mnie to że lekarze nie informują pacjenta gdzie ma iść co ma zrobić dalej np. z wydanym skierowaniem na zabieg operacyjny, czy do poradni. Szary człowiek nie orientuje się w tego typu rzeczach. Dodatkowo mało informacji co do przyjęcia na oddział. Ja na szczęście pracuje z ludźmi, którzy dbają o te rzeczy i za to ich bardzo szanuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się zgadzam. Dodatkowo jest tyle możliwości, programów leczenia czy nawet edukacji, z których chorzy nie korzystają, bo nikt ich nie uświadomił, że mają do tego prawo. Także samo wysyłanie np. na badania obrazowe. W wielkim szpitalu, gdzie jestem co kilka dni od 3 lat sama się gubię a co dopiero pacjent. Jednak większości osób to nie interesuje. Na szczęście nie wszystkich. :)

      Usuń
  3. Bardzo dobry wpis! Zbyt wiele osób zapomina o zwykłym poszanowaniu godności pacjenta...Wpis zabieramy do siebie na FB jako przykład dla innych!
    Pozdrawiamy serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie i zachęcam do dalszego śledzenia wpisów :)

      Usuń
  4. Jestem położną i na takim grupowym "wgapianiu się" w krocze polegały moje studia... Cóż, na kimś trzeba się uczyć, oczywiście trzeba pamiętać przede wszystkim o tym, że to człowiek. Zrozumieć odmowę badania w tłumie. Jednak nie wszystkiego nauczymy się z książek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, w książkach praktyki nie znajdziemy. Dlatego jak we wszystkim trzeba znaleźć równowagę :)

      Usuń
  5. tak...niestety..z własnego doświadczenia wiem, że to co dla mnie jest taaakie oczywiste, nie oznacza, że jest równie oczywiste dla pacjentów.. i tak jak napisała koleżanka wyżej.. nie zwraca się uwagi na pewne rzeczy aż do momentu kiedy się samemu nie zostanie pacjentem.. wtedy się dzieje..oj dzieje ;)

    OdpowiedzUsuń