Zima to trudny okres dla większość zwierząt leśnych, dlatego dobrzy ludzie, leśnicy i sympatycy przyrody, dokarmiają je w tym mroźnym czasie.
Również pacjenci idą w myśl niesienia humanitarnej pomocy i dokarmiają co sympatyczniejsze pielęgniarki a to landrynką, a to jabłuszkiem, a to cukiereczkiem. Myślę, że to częsty obrazek, zwłaszcza w mniejszych polskich szpitalach. "Bo tak wypada", "Bo taka tradycja", "Bo Pani taka miła". To niesamowite, jak pozostałość po systemie, w którym pacjent przeszkadzał pielęgniarce w pracy, wpływa na ich zachowanie teraz. Po pierwsze, chory za wszystko przeprasza: za to, że chce o coś zapytać, że potrzebuje basenu, że nie nie wie gdzie jest "nowy tomograf", że w ogóle istnieje. Po drugie, wystarczy okazać zupełne minimum kultury i uprzejmości, żeby ci ludzie czyli się bezpiecznie.
Ale co my właściwie mamy zrobić z tą nieszczęsną landrynką? Czy to tylko kulturalny gest, dla wyrażenia sympatii, czy może już łapówka, która ma za zadanie zapewnić pomoc chociażby przy wyjściu do toalety? Wiem, że może brzmieć to irracjonalnie, ale w dobie pozwów i roszczeń, dobrą wolą nie da się wybronić. Jeżeli podziękuję i nie wezmę, mogę urazić. Jeżeli wezmę, chory może oczekiwać benefitów. I bądź tu człowieku mądry, chciej dobrze i zadręczaj się landrynką.
Ciekawostka na zakończenie:
U dorosłej, zdrowej osoby, pasaż przewodu pokarmowego (czyli czas od przyjęcia pokarmu do jamy ustnej, do wydalenia) powinien trwać maksymalnie do 72 godzin.