wtorek, 13 stycznia 2015

Pielęgniarka jak Halo

U każdego człowieka, w momencie kiedy korzysta z jakichkolwiek usług, włącza się tryb "Płacę to wymagam." Dorzućcie do tego problemy zdrowotne, środowisko szpitalne, skomplikowany język, polskie realia i wychodzi nam książkowy pacjent internistyczny. 

Jako że jestem jeszcze młoda i pełna zapału, staram się nie dyskryminować pacjentów z powodu tego, że ich problemy nie są tak poważne, jak im się wydaje. Bo to odczucie bardzo subiektywne. To tak jak z bólem. Dla jednego ból głowy jest nieznośny i od razu będzie łykał tabletkę. Na drugim, ból o tym samym natężeniu nie zrobi wrażenia. 

Nie zmienia to oczywiście faktu, że jestem tylko człowiekiem i pacjenci potrafią wyprowadzić mnie z równowagi. Na jednym z cięższych dyżurów opiekowałam się pacjentką, która tego dnia została wypisana do domu. Transport był zamówiony i chora razem z córką i zięciem miała czekać. Niestety jak to zwykle bywa, czas się wydłużał a to Panią bardzo frustrowało. Przekonana, że mam moc nadprzyrodzoną przywołania, tudzież stworzenia z nicości ambulansu wraz z zespołem ratowniczym, dzielnie i z wytrwałością wydzierała się na mnie ilekroć pojawiałam się choćby w okolicy jej sali. Moje tłumaczenia, iż NFZ nałożył na nas limit stwarzania cudów, zdały się na marne. Ale trzeba przyznać, że byłam pod wrażeniem zdolności wokalnych tej starszej kobiety, bo podnosić głos bez przerwy przez 5 godzin, kiedy jest się obłożnie chorym, jest nie lada osiągnięciem. 

W takich momentach, najlepiej by było, żeby "pielęgniarka była jak Halo", które wszyscy dobrze znamy i kochamy. Ten cudowny lek zapewnia naszym chorym ukojenie nerwów, a nam spokojne nocki. Pytanie jednak pozostaje jedno. Jakim cudem mam działaś kojąco, aby mój pacjent mógł przysłowiowo spać jak niemowlę, skoro krew się we mnie gotuje?




Mądrości Ani na zakończenie:
"Jak się ma cukrzycę i nadciśnienie, to nie fajnie jest palić..." 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz